Marcin Sikora- dziennikarz i prezenter radiowy
Marzenia trzeba spełniać!
Pamiętam jeszcze czasy starej Czterdziestki. ( SP nr 40 w Katowicach – Bogucicach) Mój rocznik był ostatnim w tej podstawówce. Potem zostało już tylko gimnazjum- Gimnazjum nr 10 w Katowicach. W sumie w murach tej szkoły spędziłem dziewięć lat.I bardzo dobrze do dziś je wspominam.
Poważne apele, mniej poważne przedstawienia, trochę działaniaw samorządzie, dobra zabawa i oczywiście nauka – tak wspominam naszą szkołę. Przez te wszystkie lata nauki zdarzyło się w moim życiu mnóstwo dobrych rzeczy. Ale nie byłoby ich, gdyby nie wspaniali nauczyciele! Wielu z nich już w dzisiejszej Dziesiątce nie spotkacie, ale równie wielu wciąż tu jest. Uczą nawet teraz mojego brata – Kamila.
To właśnie ta szkoła w wielkim i nie najpiękniejszym może budynku na Osiedlu Kukuczki nauczyła mnie wszystkiego co najważniejsze. W liceum – też Dziesiątce( X LOim. Paderewskiego w Katowicach) -tyle, że na Zawodziu – były już właściwie tylko ostatnie szlify.
Kim być? Lekarzem, prawnikiem, historykiem, a może aktorem skoro dobrze idzie mi na scenie? Moja koncepcja na przyszłość zmieniała się w liceum kilka razy. I kiedy już w klasie maturalnej zdecydowany byłem, że zostanę (uwaga!) nauczycielem matematyki – wydarzyło się „TO”.
Pewnego poranka na nielubianym wf-ie, lubiany przeze mnie nauczyciel wręczył mi książkę o najlepszych polskich komentatorach sportowych. Na sporcie się nie znam (do dziś), ale postanowiłem przeczytać. Powiedział wtedy, że chce mnie kiedyś usłyszeć w radiowej Trójce, bo mam miły głos. Tego samego dnia, licealna polonistka wysłała mnie na – cytuję – „jakieś warsztaty”do Polskiego Radia Katowice. Nie byłem przekonany co do sensu tego kroku, ale poszedłem i… już zostałem!
Najpierw było prowadzenie audycji młodzieżowej, później własny serwiskulturalny. Kiedy zdawałem maturę, wiedziałem jedno – chcę pracować w radiu i czytaćwiadomości. To moje marzenie! Dlatego studia wybrałem jednak bardziej przydatne dziennikarzowi, czyli politologię w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Na uczelni sporo czasu spędzałem też w radiu studenckim.
Na trzecim roku kiedy nie wierzyłem już, że kiedykolwiek dostanę pracę na poważnie, taką, za którą płacą – trafiłem do radia w Nysie , małym miasteczku na Opolszczyźnie. Tam przygotowywałem i czytałem wiadomości. Moje marzenie się spełniło!
Potem były coraz większe stacje w Koszalinie i Pile. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia! Zawsze gdzieś z tyłu głowy była Warszawa. Lepiej przecież trafić nie można. Wielokrotnie próbowałem, wysyłałem CV – bez skutku. Upór mam jednak wpisany w charakter.
I wiecie co? Dziś siedzę i piszę dla Was ten artykuł prosto ze Stolicy. Parę godzin po dość męczącym dyżurze porannego wydawcy i prezentera wiadomości w Radiu Zet Gold. Dlaczego? Bo marzenia się spełniają! Nie wolno jednak czekać, bo nie robią tego same. Trzeba im pomóc! Ciężko pracować i uparcie dążyć do celu. Nie wolno rezygnować w chwili słabości, gdzieś w połowie drogi. Ja nie odpuściłem i mogę dziś powiedzieć, że niczego nie żałuję.
Cześć, jestem Kamil z rocznika 97.
W gimnazjum spędziłem wspaniałe 3 lata nauki, zabawy i zdobywania nowych doświadczeń. Dzięki wspaniałej wychowawczyni Agnieszce dowiedziałem się kim chcę być,w jakim kierunku się kształcić i jak stanowczo odpowiadać NIE.Teraz jestem uczniem technikum o profilu informatycznym, w dalszym ciągu zamierzam studiować a celuję w Akademię Hutniczo-Górniczą w Krakowie.W latach 2010-2013 byłem cichy, spokojny, nigdy nie sprawiałem problemów. Byłem typem "kujona" lecz całkowicie się z tym nie zgadzałem. W gimnazjum zacząłem się udzielać, a moje zdolności informatyczne przyczyniły się do tego, że obsługiwałem technicznie każdą akademię w szkole, prowadziłem szkolną stronę internetowa i przygotowywałem wiele prezentacji. Wraz z panią Agnieszką i panią Magdą braliśmy udziałw happeningach, które zaszczepiły we mnie nie tyle chęć pomocy, bo zawsze oferowałem pomoc z mojej strony, lecz czynny udział w wolontariatach.Obecnie byłem trzy razy organizatorem szlachetnej paczki w mojej szkole, zorganizowałem lokalny maraton pisania listów wraz z Amnesty International oraz po raz kolejny będę pomagał w sztabie WOŚP.Od czasu podstawówki gram na klarnecie, a w gimnazjum też zdarzało się że wraz z kolegami z orkiestry grywaliśmy. Nie bardzo lubiliśmy tego robić, bo się wstydziliśmy, ale wraz z panią Piliszko co roku szyliśmy grać staruszkom .To było coś niesamowitego- zobaczyć tyle życzliwie uśmiechających się twarzy oraz kropel łez w ich oczach. Czwartego listopada 2016 roku przekroczyłem pewien poziom w mojej edukacji muzycznej i zostałem wytypowany do zagrania utworu solowego na scenie.Jest to dla mnie ogromnym wyróżnieniem że mogłem zagrać solo tak wielkiej publiczności, której na szczęście mój występ się spodobał.W czasach gimnazjum miałem duży kompleks ze względu na mój wygląd, nie byłem nawet typu "znośnego" gdyż dokuczał mi straszliwy trądzik młodzieńczy, na szczęście spotkałem wspaniałą osobę, która nie zważała na to, a trądzik z czasem minął :) W technikum czekały na mnie 3 egzaminy zawodowe i matura, aktualnie dwa pierwsze egzaminy zdałem na 100% a przede mną trzeci egzamin oraz matura.Chciałbym coś przekazać młodzieży gimnazjalnej: nie bójcie się być sobą, bo ukrywanie się pod maską nigdy nikomu nie przysłużyło, a kłamstwo ma krótkie nogi :)Nie zachowujcie się źle! Uwierzcie, że nauczyciele to nie takie potworne bestie, które tylko i wyłącznie wymagają.Wiedza którą chcą wam przekazać na pewno się przyda. Dzięki pani Agnieszcze przez 3 lata technikum nie musiałem się uczyć na zajęcia z j. polskiego,bo wszystko, czego potrzebowałem- wiedziałem :)